- A miało być bez dotykania - powiedziała z dezaprobatą Kinga nerwowo ocierając pot z czoła i miętoląc rąbek sukienki w dłoniach. - Czuję się taka brudna. Nie tak miało być... - wybuchnęła płaczem jak mała dziewczynka.
Na scenę wbiegła ekipa masująca i robiąca maseczki złuszczające martwy naskórek, żeby ulżyć Kindze w cierpieniach i upokorzeniu jakiego doznała, gdy uczestnicy konkursu jej dotknęli. Pierwszy przybiegł Zenek.
- Nie płacz moja droga, pomyśl o pieniądzach - łagodnym tonem głosu starał się uspokoić Kingę. Albo zahipnotyzować. Nikt do końca nie wiedział kim tak właściwie jest ten Zenek. - Myśl o kasie i wycieczce do RPA i na Maderę i na lodowce Antarktydy i lot w kosmos... ach - zachwycił się na samą myśl, ale przynajmniej Kinga się uspokoiła na tyle, aby ekipa masująca mogła przystąpić do dzieła. - I nowy dom i samochód, nie, dwa samochody, albo jeszcze lepiej cztery samochody i hulajnoga - snuł dalsze wizje Zenek. - Tak, i jeszcze...
BUCH!
Kinga zemdlała. Z wrażenia zapewne.
- Dajcie sole trzeźwiące - krzyknęła Mariolka z ekipy oczyszczającej twarz. - Gdzie ta Gruba Jola znowu polazła? Nigdy nie ma jej tam gdzie powinna być. A pan to kto? - zwróciła się do Zenka. - Pierwszy raz pana tu widzę. Ma pan przepustkę?
- Wypustkę? Jaką wypustkę ty zboczona dziewucho?
- Przepustkę!!!
- Taką do nosa, tak? Niestety nie mam kataru, albo stety.
- O czym pan mówi i kim pan jest do cholery? - Mariolce ze zdenerwowania zaczęła drgać lewa powieka.
- No przecież chce pani chustkę do nosa. Wyraźnie słyszałem: "Dajcie mi chustkę, dajcie mi chustkę."
- Prze-pu-stkę!!! Przepustkę ciemna maso kałowa. Tylko wybrani mogą tu przebywać w obecności pani Kingi - powieka Mariolki latała już jak szalona. - Zaraz wezwę ochronę jeżeli nie zobaczę wypustki, tfu, przepustki.
- Ale to moja żona - uśmiechnął się Zenek pokazując przy tym brak prawej górnej piątki.
- Kto? Pani Kinga? - Mariolka nie mogła uwierzyć w to co słyszy.
- Chciałbym - rozmarzył się Zenek, a jego uśmiech zdradził brak jeszcze paru zębów. - Gruba Jola.
- Co Gruba Jola? Właśnie, gdzie Gruba Jola - krzyknęła Mariolka w stronę ekipy masująco-relaksacyjno-oczyszczającej. - Jak tak dalej pójdzie to te sole trzeźwiące nie będą potrzebne bo sama się rozbudzi.
- To moja żona - powiedział z dumą Zenek.
- Panie, nie mam czasu, ktoś pan, co za żona i co pan tu robi? - Mariolka poczuła jak ogarnia ją fala irytacji. Nic nie idzie tak jak było zaplanowane. Najpierw ten atak paniki jaki dopadł Kingę, później brak Grubej Joli, no i nachalny facet. Wszystko się sypie. I premie chyba też się posypią. Wiadomo, program na żywo a tu taka klapa. Chociaż z drugiej strony oglądalność wzrośnie.
- Gruba Jola to moja żona - powiedział Zenek. - O i właśnie idzie.
Rzeczywiście, przez tłum widzów przedzierała się kobieta potężnej postury - Gruba Jola, niosąc pod pachą parawan. - Jestem.
- No wreszcie, trzeba odgrodzić panią Kingę od reporterów - zarządziła Mariolka. - I tak już wystarczająco dużo zdjęć zrobili. A z tobą - zwróciła się do Zenka - policzę się później.
Wyrwała parawan Grubej Joli z rąk i rozstawiła wokół pandemonium jakie miało miejsce na scenie.
- No, sytuacja opanowana - rzuciła w stronę fotoreporterów zalotne spojrzenie i posłała całusa tym, którzy właśnie robili zdjęcia. - A teraz państwo wybaczą, ale twarz pani Kingi sama się nie zrobi - i zniknęła za parawanem.
Na scenę wbiegła ekipa masująca i robiąca maseczki złuszczające martwy naskórek, żeby ulżyć Kindze w cierpieniach i upokorzeniu jakiego doznała, gdy uczestnicy konkursu jej dotknęli. Pierwszy przybiegł Zenek.
- Nie płacz moja droga, pomyśl o pieniądzach - łagodnym tonem głosu starał się uspokoić Kingę. Albo zahipnotyzować. Nikt do końca nie wiedział kim tak właściwie jest ten Zenek. - Myśl o kasie i wycieczce do RPA i na Maderę i na lodowce Antarktydy i lot w kosmos... ach - zachwycił się na samą myśl, ale przynajmniej Kinga się uspokoiła na tyle, aby ekipa masująca mogła przystąpić do dzieła. - I nowy dom i samochód, nie, dwa samochody, albo jeszcze lepiej cztery samochody i hulajnoga - snuł dalsze wizje Zenek. - Tak, i jeszcze...
BUCH!
Kinga zemdlała. Z wrażenia zapewne.
- Dajcie sole trzeźwiące - krzyknęła Mariolka z ekipy oczyszczającej twarz. - Gdzie ta Gruba Jola znowu polazła? Nigdy nie ma jej tam gdzie powinna być. A pan to kto? - zwróciła się do Zenka. - Pierwszy raz pana tu widzę. Ma pan przepustkę?
- Wypustkę? Jaką wypustkę ty zboczona dziewucho?
- Przepustkę!!!
- Taką do nosa, tak? Niestety nie mam kataru, albo stety.
- O czym pan mówi i kim pan jest do cholery? - Mariolce ze zdenerwowania zaczęła drgać lewa powieka.
- No przecież chce pani chustkę do nosa. Wyraźnie słyszałem: "Dajcie mi chustkę, dajcie mi chustkę."
- Prze-pu-stkę!!! Przepustkę ciemna maso kałowa. Tylko wybrani mogą tu przebywać w obecności pani Kingi - powieka Mariolki latała już jak szalona. - Zaraz wezwę ochronę jeżeli nie zobaczę wypustki, tfu, przepustki.
- Ale to moja żona - uśmiechnął się Zenek pokazując przy tym brak prawej górnej piątki.
- Kto? Pani Kinga? - Mariolka nie mogła uwierzyć w to co słyszy.
- Chciałbym - rozmarzył się Zenek, a jego uśmiech zdradził brak jeszcze paru zębów. - Gruba Jola.
- Co Gruba Jola? Właśnie, gdzie Gruba Jola - krzyknęła Mariolka w stronę ekipy masująco-relaksacyjno-oczyszczającej. - Jak tak dalej pójdzie to te sole trzeźwiące nie będą potrzebne bo sama się rozbudzi.
- To moja żona - powiedział z dumą Zenek.
- Panie, nie mam czasu, ktoś pan, co za żona i co pan tu robi? - Mariolka poczuła jak ogarnia ją fala irytacji. Nic nie idzie tak jak było zaplanowane. Najpierw ten atak paniki jaki dopadł Kingę, później brak Grubej Joli, no i nachalny facet. Wszystko się sypie. I premie chyba też się posypią. Wiadomo, program na żywo a tu taka klapa. Chociaż z drugiej strony oglądalność wzrośnie.
- Gruba Jola to moja żona - powiedział Zenek. - O i właśnie idzie.
Rzeczywiście, przez tłum widzów przedzierała się kobieta potężnej postury - Gruba Jola, niosąc pod pachą parawan. - Jestem.
- No wreszcie, trzeba odgrodzić panią Kingę od reporterów - zarządziła Mariolka. - I tak już wystarczająco dużo zdjęć zrobili. A z tobą - zwróciła się do Zenka - policzę się później.
Wyrwała parawan Grubej Joli z rąk i rozstawiła wokół pandemonium jakie miało miejsce na scenie.
- No, sytuacja opanowana - rzuciła w stronę fotoreporterów zalotne spojrzenie i posłała całusa tym, którzy właśnie robili zdjęcia. - A teraz państwo wybaczą, ale twarz pani Kingi sama się nie zrobi - i zniknęła za parawanem.
Ale fajne!!!!! Czekam na ciąg dalszy!!!!!
OdpowiedzUsuńhihi, dalszego ciągu nie będzie ;)
OdpowiedzUsuńtak to każdy potrafi..... ;PPPPP
Usuń