Jestem wściekły!
Nie popłaca bycie miłym. Dziewięć lat temu pożyczyłem ówczesnej dziewusze Pana Wu, Kapuście, moje najukochańsze Thorgale. Dziesięć pierwszych tomów. Najlepsze z najlepszych, wliczając oczywiście Łuczników czy Zdradzoną Czarodziejkę. Znałem co prawda Kapustę, bo swego czasu przyjaźniła się z Chwiejną, a więc parę razy też z nią gadałem, a później jak jeszcze zaczęła łazić z Panem Wu, to siłą rzeczy musiałem ją wpasować do grona znajomych. To był błąd. Nieopatrznie kiedyś powiedziałem Panu Wu, że namiętnie czytam komiksy i że właśnie mam Thorgale, a piszę że nieopatrznie, bo Kapusta to słyszała i zaczęła lamentować, że ona je pamięta, czytała w dzieciństwie i o matko, ale umrze jak szybko nie przeczyta. A niechby umarła, no dobra nie będę taki... Myślałem, że jak pożyczy to i szybko odda, a chała... Zabrała dziesięć tomów, po czym zaraz się rozstała z Panem Wu i nie chciała w ogóle z nim rozmawiać, a że ja się z nim przyjaźniłem toteż nie chciała mnie też znać. Bycz. Po jakimś czasie złość jej przeszła, ale komiksów jak nie było tak nie ma. Od dziewięciu lat próbuję od niej wydębić moją własność i ciągle nic. W końcu jej zapowiedziałem, że przylezę do niej na uczelnię (uczy biednych studentów, nie wiem czy ona zdatna) i się z nią spotkam (też mi atrakcja) i żeby pamiętała o moich komiksach (tutaj muszę zaznaczyć, że miałem się z nią spotkać w Lublinie gdzie mieszka, natomiast Thorgale, jak to mnie kiedyś poinformowała, wywiozła do swoich rodziców gdzieś tam). Tak tak, pamięta, cały czas jak na nie spojrzy, to przypomina sobie o mnie. Ale zabrać i przywieźć już nie łaska? No więc stanęło na tym, że dzisiaj do niej pojadę i zabiorę co moje. Powiedziałem jej, że mam urlop i specjalnie będę w Lublinie. W ciągu ostatniego miesiąca parę razy jej przypominałem, głupio mi było bo dzwoniłem do niej nawet pierwszego listospada, bo myślałem że może w rodzinne strony pojedzie. I tak zrobiła. Byłem więc przekonany, że odzyskam swoje.
Wczoraj wieczorem gdy przyjechałem do Lublina, zadzwoniłem do niej, żeby ustalić godzinę na którą mam jutro czyli dzisiaj przyjść, a ona na to, żebym przyszedł na 9.30 (ekstra, nie mam co robić tylko stać w korku, żeby przez całe miasto przejechać) bo później to gdzieś tam ma iść, a poza tym to jednak tych Thorgali zapomniała przywieźć. Zatkło mnie. Że co??? To po kiego czorta mam się z nią spotykać? Krew mnie zalała, ale jeszcze starałem się być miły i powiedziałem, że przylezę, chociaż szlag mnie trafił na miejscu. Całe szkliwo mi pewnie poszło na zębach, gdy zgrzytałem jak piła motorowa. Grrrr...Ale to było wczoraj, kiedy z podwyższonym ciśnieniem kładłem się spać. Dzisiaj natomiast z samego rana stwierdziłem, że nie mam zamiaru jej widzieć, więc jej napisałem smsa o 7 rano, że jednak nie przyjdę i się do niej odezwę. Oddzwoniła przed dziewiątą, że jak to tak? To ona specjalnie wcześniej jedzie na uczelnię i całą noc nie spała bo dziecko jej płakało a ja w ostatniej chwili takie wymyślam a jak jej powiedziałem, że specjalnie wcześniej jej napisałem jak była w domu, to ona na to, że w domu to nie sprawdza komórki. Gupia sucz. I że to wygląda tak jakbym chciał się z nią tylko spotkać ze względu na moje komiksy. No oczywiście, a co ona myślała. Chcę odzyskać to co moje. Powiedziałem jej to i że w ogóle nie mam ochoty jechać, żeby tylko jechać, tym bardziej, że pomijając dziewięć lat, ostatni miesiąc cały czas jej ględzę o tym. Pokłóciliśmy się, bo jak ja mogę mieć takie priorytety, że bardzej przedkładam jakieś komiksy nad spotkanie z nią, a ona poza tym to nie ma głowy do tego bo ma małe dziecko i dużo roboty na uczelni i o czym innym myśli cały czas. A co mnie to obchodzi? A jeszcze wyskoczyła, że z Panem Wu i Panienką Vi to się spotykałem, a z nią to nie chcę. Znowu mnie szlag trafił, spotykam się z kim chcę i nic jej do tego i gdyby nie to, że ma Thorgale, nigdy bym nie chciał mieć z nią do czynienia. Boże! Ostatecznie łaskawym lodowatym tonem oznajmiła, że jak tak bardzo mi zależy, to może je wysłać pocztą, ale pomyślałem, że później powie że wysłała, a paczka pewnie gdzieś się zapodziała w drodze, więc stanęło na tym, że ma je dostarczyć Brytni do pracy. Nie wiem czy do tego dojdzie. Pewnie już dawno wywaliła i nie chce się przyznać. A jeszcze mnie spytała ile ich było w końcu, i jak powiedziałem, że dziesięć, to skwitowała to dosadnie, że i o to taka afera? Myślała, że więcej... Gupia durna bycz...
No nic, powoli mi mija złość, no bo czego właściwie można się spodziewać po takich Kapustach? Osiądą takie na uczelniach i wydaje im się, że są najmądrzejsze i mogą robić co im się żywnie podoba. Nawet trzymać przez dekadę własność kogoś innego. Gupie Kapusty, słoma z butów wychodzi i srają wyżej niż siedzą.Zrozumiałbym jeszcze, gdybym machnął ręką a i owa Kapusta nie miałaby jak się ze mną skontaktować, ale w sytuacji, gdy cały czas się dopominam o swoje...
Skisłym Kapustom mówimy stanowcze NIE! I oddawaj Thorgale, małpo jedna.