poniedziałek, 6 marca 2017

Weekendowe obsesje #2

Kolejna porcja weekendowych obsesji ;) paramparamparam

Zacznę muzycznie, bo to news nad newsy, a przez to wszystko inne nie ma znaczenia (no może poza tym, że wycięli mi las przed balkonem). Kelly Family wraca z nową płytą!!!! Jubudubudubudubu badam tsssss. Rewelacyjna wiadomość. Oczywiste więc się stało, że musiałem katować sąsiadów wszystkim przebojami przy czym starałem się nie śpiewać zbyt głośno bo i tak zwierzęta z lasu uciekają jak "śpiewam". Trzecia w nocy to też nie jest odpowiednia pora na takie ekscesy, ale co tam. I cannot control myself, I am going crazy... nanananana... 
Głupio się przyznawać, ale akurat Kelly Family co jakiś czas wracają jako weekendowe obsesje, więc nie jest to jednorazowy wybryk. Ale jak wiadomo dobra muza broni się sama (i trza mówić, że to dobra muza) i właściwie nie ma w tym nic dziwnego. Wszyscy pewnie mówią, że kicha a i tak znają piosenki i śpiewają jak nikt nie patrzy.
Łonda swego czasu chciała jechać nawet na ich koncert do Berlina, ale nie dostała pozwolenia i później z zazdrością słuchała jak Jolanda z jej klasy czekała pół nocy pod sceną, ale przynajmniej była w pierwszym rzędzie, robiła zdjęcia i mdlała ze spazmów jak majtki i staniki nie dolatywały do sceny tylko na nią. Hihi.
A siostra Maria parę lat temu był w Lublinie w parafii Brytni. I ja to przegapiłem, grrr. Chociaż ja to jeszcze pal licho, ale że Łonda przegapiła? Fan numer jeden? Jak ona to przeżyła?



Poza tym obsesyjnie oglądam się w lustrze. Co prawda nie po to by zobaczyć, czy z wiekiem młodnieję (phi) i zmarszczek mi ubywa (taa, jasne) albo czy schudłem (skjuzmi). Nic z tego, ciągle jestem gruby, stary i pomarszczony... I ciągle nie mieszczę się w lustrze, ale nie dlatego gapiłem się na siebie niczym mucha w kozie bobki.
Podkuszony zapewne jakimś diabelskim szeptem polezłem ostatnio do fryzjera. Oczywiście zupełnie nowe osoby. Być może jest taka rotacja personelu, bo żaden z klientów nie jest zadowolony, well... Dziewoja (bez obrączki na palcu, bo się przyjrzałem) kazała mi się rozebrać (uuuu) i jak otworzyła gębę to brak obrączki nie był już zaskoczeniem. Zadrutowana szczęka. Eh...
Musiałem chwilę zaczekać, bo jakaś baba przylezła se umyć włosy, bo albo sama nie umie, albo nie może dosięgnąć, bo była ździebko duża a ja w tym czasie zastanawiałem się czy nie uciec. Przepadło. Może dlatego, że byłem po pracy i miałem zwolnione reakcje i dłużej też schodziło mi z myśleniem. W końcu dziewoja babie wysuszyła włochy, przywołała mnie zalotnie i pyta jak ścinamy. My? Jakbym wiedział, że sam mam ciąć to ściąłbym se włochy w piewnicy jak kiedyś w liceum. Dziewoja zaczęła mnie smyrać po głowie i nagle słyszę: "Yyyyyyy... O Boże jaka czerwona skóra, przesuszona zupełnie, bleh ohyda (no dobra, tę ohydę sam wywnioskowałem po jej twarzy, bo jeszcze miałem na sobie okulary i ją widziałem). Swędzi pana (chamówa powiedziała do mnie z małej litery) toto paskudztwo? Koniecznie musimy zastosować kurację jakąś tam (pewnie keratynowe prostowanie włosów, bo innych nie pamiętam), a to TYLKO 50 zł." Tylko? Bycz. Pomyślałem, że może rzeczywiście przez czapkę coś tam się uplęgło, nie, nie uplęgło, pomyliłem się, nic się uplęgło, chodziło mi o to, że mogła być zaburzona cyrkulacja powietrza pod czapką. Ufs, wybrnąłem.
 - Niech będzie - mówię do dziewoi - najwyżej nie będę nic jeść do końca miesiąca.
A dlatego tak powiedziałem, że miałem na sobie mój pomarańczowy sweterek i chyba to nie jest korzystny kolor, bo jak siadłem na krześle, to wyglądałem jakbym ważył ze 150 kilo. 
Dziewoja zaprowadziła mnie do zmywalni, posadziła na fotelu i ze trzy razy pytała czy chcę masaż, bo zapewne nie mogła uwierzyć, że nie chcę. A czego oczekiwała jak odrutowała se szczękę, a pamiętam jak kiedyś pracowała ze mną dziewczyna, która też zadrutowała se zęby i mówiła, że jej mąż się skarży i jest poraniony tu i tam. Nie wiem o co chodziło, ale brzmiało to strasznie. 
Siadłem, dziewoja zaczęła mnie myć i cały czas gadała co robi. Jakby to kogoś interesowało. O teraz spłucze włosy, a teraz nałoży kurację, teraz poczekamy parę minut a zaraz podłubie se w nosie. A teraz jeszcze założymy maskę. No chyba ja, bo ona przecież już miała. Hannibala Lectera. Dżyzas, co ja się mam.
W międzyczasie gdzieś se poszła (zjeść pewnie wątróbkę przez słomkę) i jak wróciła to przez tą całą kurację nie czułem już głowy. Dziwne uczucie, zupełnie jak znieczulenie u dentysty. I jak u dentysty, po jakimś czasie czucie wróciło. Ufs.
Dziewoja ścięła włochy (jak zwykle nic nie widziałem, ale jak zwykle nie jest to to czego oczekiwałem, ale cóż) i mówi, że dzięki kuracji nie będzie mnie swędzieć skóra. A swędziała? Bycz. No ale mówi, że muszę cały czas patrzeć i szukać zaczerwienionych miejsc i egzem i w ogóle nie powinienem nic innego robić tylko oglądać się cały czas i macać po głowie. Aha, jasne i co jeszcze?
No więc wiadomo o co chodzi z tym lustrem.

A i jeszcze jedno.
Jak już wcześniej pisałem, wycieli las za moim oknem. I teraz borsuki nie będą mi już śpiewać co wieczór, żebym wstawał. To smutne. Koniec świata jest bliski... Dlatego co chwilę spoglądam przez okno, nienawistnie patrząc na ludzi i złorzecząc kiedy ktoś się akurat napatoczy pod moje spojrzenie. Gdyby mieli odrobinę przyzwoitości, padliby trupem na miejscu obok zwalonych brzóz, topól i sosen.


6 komentarzy:

  1. Kelly Family!!!!!! aaaaaAAAAAAAAAaaaa!!!! " sooooommetimes wish I was an AAAAAAAAAAAAAAAAAngel Sometimes...I wish I were youuuuuuuuuuu" - najlepsza piosenka pod sloncem!!!

    A Siostre Marie spotkalam wtedy na Poczekajce!!! I dala mi na dodatek rozaniec co sie wcale nie koncentrowalam na rozancu tylko na siostre MArie I jak juz byla kolo mnie to sie okazalo ze taka niska....no mojego wzrostu co to siostry Marie powinny byc wyzsze bo we wszystkich teledyskach wygladaly wyzsze...ale co tam...malo nie zaspiewalam jej wtedy w twarz : " soooommetimes...wish I was an Aaaaaannngel sometimes...I wish I were you...."

    OdpowiedzUsuń
  2. I lasu nie ma..chly chlyp...watrobke przez slomke trzaba jesc z rozpaczy.......

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładna piesnka ,włosów ni ma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem śpiewają pod oknem czasem rzucają kamieniami.....

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy blog! :)
    Zapraszam do mnie - http://klabfoto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń