wtorek, 23 sierpnia 2016

Zmiany

No i stało się. Nie mam włosów. I teraz wyglądam zupełnie jak Lamol - tłusty, łysy oblech. Fuj. No dobra, nie wyłysiałem jeszcze sam z siebie, tylko z pomocą uroczej pani, która niestety miała obrączkę na palcu, a mimo to smyrała mnie to tu to tam i jeszcze mówiła: "Niech się Pan położy (po co Pan, mówmy sobie po imieniu) a ja się wszystkim zajmę". I mnie umyła, mrrrr... W sensie włochy, ale było przyjemnie i jeszcze ległem na fotelu z masażem, łohohohohoho, tylko z tego wszystkiego zapomniała go włączyć (pewnie tak była mną zauroczona, co jest dziwne, bo jestem szeroki, ale być może ma taki spaczony gust, albo po prostu chciała napiwek). W ogóle to byłem mocno zaskoczony, bo zazwyczaj to mi mówią, że "O Boże! Jaka paskudna skóra, czerwona, przesuszona i pewnie z grzybem. Fuuuuj! A włosy jak siano, wcale nie puszyste". A może ja lubię mieć siano na głowie, he? A teraz nic (no co się dziwić jak pani z obrączką na palcu się we mnie zakochała) i tylko tyle, że takie cudne kudły to żal ścinać. Pewnie że żal ale powiedziałem jej, że jeszcze przyjdę ;) Tak poza tym to dopiero na sam koniec zobaczyłem panią z obrączką na palcu, jak już założyłem okulary, a że miała obrączkę, to nie dałem jej napiwka, tylko nabigos ;)
Poza tym bez sensu, że zawsze mnie się pytają jak ścinać i czy już tak zostawić czy jeszcze ściąć, czy taka długość odpowiednia, helou skjuzmi, jestem ślepy i nic nie widzę, dwie niewyraźne plamy zaledwie, jedna to ja, druga miota się za mną z nożyczkami i ciacha gdzie popadnie. Tak myślę, że z nożyczkami bo nic nie widzę. I zawsze muszę mówić, że łał esra, a później się okazuje, że to nie to. To tak jak kiedyś w starożytnych czasach, czyli w liceum, polezłem do fryzjera i baba się mnie pyta czy nożyczkami czy maszynką ma ciąć. Maszynką, hmm ciekawe jak to by miało być, niech będzie. Baba wzięła coś, zrobiła ziuuuuu przez całą głowę a mnie zmroziło. Hola!!! Przejechałem ręką po głowie, a tam pasek bezwłosia, aaaaaaa. I baba mówi, że teraz już za późno i musi dokończyć tak jak jest. Matko Ciboska.

Zmiany fizyczne mi się szykowały, więc postanowiłem zmienić coś wewnątrz. No dobra, trochę zewnątrz, bo w związku z tym, że jestem ślepy, stwierdziłem, że zrobię se okulary. Jak umyśliłem, tak uczyniłem. Polezłem do okultystki, hihi okulistki i zaczęła mnie badać wszerz i wzdłuż. Kazała mi czytać literki na tablicy, ale co ja poradzę, że nic tam nie było. Założyła mi szkła takie jak mam w obecnych okularach i... dalej nic. Najpierw lewe oko, potem prawe.
 - P, Z, potem A, albo R, zaraz, to chyba jednak D - mówię do baby. - Hmm, jak zmrużę oko to wygląda jak S.
 - Proszę nie mrużyć!
 - Emm, zdecydowanie S.
 - To jest K - powiedziała z dezaprobatą.
 - Eeeee, no dobra, nic już nie widzę.
 - Panie, pan widzisz prawym okiem mniej niż 40 procent.
 - Zazwyczaj patrzę dwoma oczami - wkurzyła mnie i nie wiedziałem co powiedzieć. - A to na pewno jest więcej, co najmniej 42 procent.  Poza tym już się przyzwyczaiłem, że wszędzie panuje przyjemny półmrok.
Baba spojrzała na mnie jak na głupiego, tak myślę, bo widziałem ją przecież mało wyraźnie i w końcu wypisała mi zalecenia do optyka jakie szkła. Kolejny etap - wybór oprawek. Przylezł gupi chłop i pyta się jakie mają być, to mówię, że podobne do tych co mam. Dobra, przymierzyłem chyba z pięćdziesiąt, a we wszystkich wyglądałem tak samo - rozmazana plama. Jizas. Tknęło mnie i pytam jaka cena, a gupi chłop, że są obniżki i żebym nie patrzył na cenę, a poza tym okulary to zakup na lata. Jaka cena, helou, a tu się okazuje, że tysiąc zeta. Same oprawki. Bosz, co te ludzie myślą, że śpię na pieniądzach? A śpię na łóżku, albo kanapie, albo podłodze (nie będę pisać, gdzie ostatnio zasnąłem bo to kicha i jak powiedziałem Pedrowi, to się ze mnie śmiał). Znalazłem w końcu w miarę normalnej cenie i myślałem, że spox majonez, bo szkła miały być już w cenie oprawek, ale okazało się, że szkła podstawowe, a że jestem ślepy na 100 różnych sposobów, to za moje muszę płacić extra. Nosz, trafiło mnie. Niech będzie, zapłaciłem, przylezłem na drugi dzień, odebrałem, założyłem, świat wyglądał dziwnie, ludzie brzydcy i gupi i jak spojrzałem w lustro to aż się wzdrygnąłem. To ja tak wyglądam? Fuuuuj, chcę z powrotem do półmroku!!! Ponosiłem pół dnia i się zepsuły.  Hmmm, czyżby to był jakiś znak? Sabotaż...

2 komentarze:

  1. Znowu Ci pada bateria po prostu..... ;B
    Że też te Pandzie wszystkie muszą Cię tak wszędzie wszerz i wzdłuż przebadywać...... ;PPPPP
    Może jesteś milusi w dotyku ? ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem miętki w dotyku, wszędzie sadło i smalec :(

    OdpowiedzUsuń