Postanowienie noworoczne - schuść.
Drugie postanowienie noworoczne - przeczytać co najmniej 52 książki w tym roku.
No i już wiadomo, które postanowienie zostanie zrealizowane... znowu będę grubszy niż ustawa przewiduje...
Średnio ten rok się zaczął dla mnie. Wychodziłem bowiem rano z pracy w sylwestra po całonocnym czuwaniu i czułem, że powoli jakby coś mnie zaczynało rozkładać. Powoli? Jakie powoli? Z nosa mi ciekło, gardło mi się zdarło niczym winylowy placek i łapały mnie dreszcze, bynajmniej nie z ekscytacji zbliżającą się wielką zmianą w kalendarzu. Smutne to, bo miałem już zarezerwowanego busa do mego rodzinnego domu, żeby zrobić tak zwaną niespodziewankę, a tu kicha. Prawie czterdzieści stopni gorączki, no więc zostałem. Pół dnia przeleżałem i na dobre padłem koło 18-ej i tylko na chwilę przebudziły mnie wybuchy na osiedlu, a miałem wrażenie, że to wojna. A może ta wojna mi się śniła? Sam już nie wiem, ale nawet nie miałem siły się podnieść z łóżka by oglądać feerię barw i wybuchów fajerwercznych. Nawet nie pamiętam jak znowu padłem. I cała niedziela później taka sama, gorączka i brak siły by zrobić cokolwiek. Eh, takiego sylwestra to jeszcze nie miałem...
Głupio mi było, bo w poniedziałek musiałem zadzwonić do pracy, że nie przyjdę, a że nie miałem siły wybrać się z domu do lekarza, to musiałem zużytkować urlop. A później jeszcze to samo we wtorek. Po prostu ekstra... Jak sobie pomyślę, że mogłem ten czas spędzić jakoś inaczej, bo skoro już brać wolne w pracy, to nie... Tak więc początek roku mam niepowtarzalny. Mam nadzieję, że reszta będzie lepsza.
Teraz jeszcze zima nadchodzi wielkimi krokami, już chyba przyszła, bo całą noc sypało i przez to ludzie mi się nie kręcili w pracy (no tak, już wróciłem, nie będę marnować przecież całego urlopu, nawet jeżeli ciągle czuję się jak żywy trup). I wszystko zamarznie. Moje rozgoryczenie też i dopiero na wiosnę gdy mrozy puszczą, ponownie stanę się zgorzkniałym brzuchatym starcem, a do tego czasu vive la france, em..., znaczy c'est la vie, yyy... o już wiem - sempre vive!!! I nagle grzmot z pierunem rozbłyskują na niebie. Bududududududum!!!
A czy przypadkiem ostatnio nie było świąt?
Drugie Twe postanowienie -dla niektórych nieosiągalne przez całe życie!!!!!
OdpowiedzUsuń